Zaczyna się od zachwytu. Oczy chłoną intensywne kolory kobiecych kang łopoczących na wietrze. Po horyzont ciągną się niemożliwe odcienie błękitu, turkusu, szmaragdu. Nos chciwie podąża za smużkami nieznanych zapachów, a stopy, wreszcie wolne, nurzają się to w bieli, to w błękicie. I jeszcze boski smak mango rozgrzanego słońcem. Potem pojawia się zadziwienie. To tak, jak gdyby podróżować przez pół świata. Jednocześnie przez Afrykę, Indie, Arabię, daleką Azję, starą Persję. A przecież zaledwie krążysz po uliczkach starego, kamiennego Stone Town. Zaledwie wędrujesz białymi plażami wzdłuż rybackich wsi nad oceanem. Gdzie właściwie jesteś? Dobry los, ciekawość, przyjaciele - cokolwiek przywiodło cię na Zanzibar, trafiłeś do raju. Jak przed wiekami żeglarze i kupcy, których łodzie i statki docierały tu niesione monsunem. Wymieszały się smaki, zapachy, stroje, zwyczaje, wierzenia i języki. I powstał klejnot - kultura Suahili. Nie starczy życia, by ją poznać w pełni. Ale warto szukać, dotykać, oglądać, smakować. Odkrywać skarby Zanzibaru, serca świata Suahili.